Artykuły muzyczne
Andy Latimer to już mistrz. Na jego wpływ powołują się gitarzyści większości młodych zespołów, pragnących w dobie komercjalizacji rocka tworzyć muzykę, która ma źródło w twórczości pierwszej polowy lat siedemdziesiątych. Uwielbiają go miłośnicy naturalnego brzmienia gitary, która w ręku mistrza potrafi krzyczeć, śmiać się i łkać. Stawia się go obok Carlosa Santany, Davida Gilmoura, Steve'a Hacketta... Prawie każdy progresywny zespół lat osiemdziesiątych umieszczał jego nazwisko na okładce którejś z płyt w rubryce "podziękowania", nawet Marillion i Pendragon.
Andy Latimer może się kojarzyć z charakterystycznym wielbłądem zdobiącym pudełka papierosów Camel. Ale bynajmniej nie dlatego, że je pali. Od 1972 roku jest spiritus movens grupy Camel, która na okładce drugiego long-playa Mirage (Gama-Decca) umieściła znak firmowy wspomnianych papierosów, lecz trochę zniekształcony... rozmazany... jakby widziany
TOMASZ BEKSIŃSKI
"Tylko Rock" nr 10 (14) październik 1992
© Marcin Guzik