Artykuły muzyczne
Skład: Petr Stepan - voc, g, k;
Ollie Rysava - k; Marcel Novak - g; Jiri Sindelka - b; Pavel Stepan - dr
Produkcja: Petr Stepan, Stanislav Baroch
Ta płyta ma tylko jedną straszliwą, wręcz niewybaczalną wadę - trwa zaledwie czterdzieści dwie minuty. Jak na dwa lata czekania, to stanowczo za mało. Szczególnie w dobie muzycznego zastoju i zepsucia. Ale dobre i to, bo praktycznie każdy utwór na tym nowym - piątym już - albumie czeskiej grupy spod znaku nietoperzastych skrzydeł jest klejnotem samym w sobie. Jeśli wolno, nawiążę tu do tytułu klasycznego horroru wytwórni Hammer - Krew z grobowca mumii. W tym tytule jest wszystko. To samo można powiedzieć o Zagubionych w Karpatach: każdy amator gotyckich wrażeń zostanie dosadnie zaspokojony. TOMASZ BEKSIŃSKI
Najpierw mamy dynamiczny rockowy utwór utrzymany w jak najlepszej tradycji Sisters Of Mercy - Vampires. Dzwony niosą odgłos burzy, nadchodzi mroczny koniec wieku uwięzionego we własnym cieniu. Potem wkracza Wilczyca - niemalże "purpurowy" wstęp na organach, następnie rzężąca gitara... i otrzymujemy kolejne arcydzieło XIII Stulecia: Uciekaj jak najdalej w objęcia nocy, bądź wilczycą, wilczym cieniem, a wilcze demony niechaj będą z tobą. Po tych pięciu minutach grozy czas na chwilę romantyzmu: Vitr z Karpat: Gdzieś w mroku rodzi się świt, a wiatr z Karpat przynosi pocałunek. Jednak nie długo czujemy się bezpieczni. Z rockowym hukiem wkracza Candyman - czarny upiór z tandetnych amerykańskich horrorów. Petr Stepan poświęca mu na szczęście tylko trzy minuty, ale i tak jest dlań zbyt łaskawy, nazywając voodooidalnego potwora Black Nosferatu. I wtedy rozlegają się dzwony...
Trzy ostatnie utwory na tej płycie to małe arcydzieła, dorównujące najlepszym dotychczasowym osiągnięciom XIII Stoleti. Dum kde tanci mrtvi i Testament zrealizowane są z wagnerowskim rozmachem i powalają potężnym, niemalże orkiestrowym brzemieniem, jakże typowym dla najpiękniejszych kompozycji Stepana z poprzednich płyt (jak chociażby Upir s houslemi czy Transylvanian Werewolf). Zaś Elizabeth - niezwykle poetycka opowieść o krwawej hrabinie Batory - wieńczy dzieło przy dostojnych dźwiękach organów, z ekspresją godną Lucretii. Elżbieto, twa krwawa droga jest grzechem w obliczu Boga. Zmarszczek czasu na twarzy nie znajdziesz już.... I nic dziwnego: Elżbieta Batory żyje w setkach horrorów (Countess Dracula, Daughters Of Darkness oraz w jednej noweli Opowieści niemoralnych Borowczyka) i w utworach tak porywających jak ów hołd oddany jej przez czeskiego Nosferatu.
Wiem, że jest to muzyka dla specyficznych słuchaczy. Ale tylko dla nich warto jeszcze recenzować płyty.
"Tylko Rock" nr 2 (90) luty 1999
© Marcin Guzik