Artykuły muzyczne



Video dla mas

Ważnym uzupełnieniem dyskografii Depeche Mode są cztery oficjalnie wydane kasety wideo, zawierające teledyski oraz sfilmowane koncerty zespołu. W latach 80., kiedy obraz stał się nieodłącznym dodatkiem do muzyki (ba, nawet czasami bywało odwrotnie!), prawie każdy liczący się wykonawca poczuł obowiązek oddania w ręce swoich wielbicieli kilka filmów. Najczęściej ukazywały się one jednocześnie z nowym albumem lub też podczas dłuższych przerw w działalności grupy - aby o niej nie zapomniano. Dorobek Depeche Mode w tej dziedzinie jest w sumie dosyć skromny - na szczęście, gdyż zespół ten nie może się pochwalić wieloma interesującymi wideoklipami, niestety...

Some Great Videos zawiera przegląd teledysków z pierwszego pięciolecia działalności grupy, podsumowanego jesienią 1985 roku albumem The Singles 1981- 85. Kręcone były bez wyobraźni, jakby z konieczności, gdyż żaden singel nie miał większych szans, jeśli nie towarzyszyła mu wersja filmowa lansowana do znudzenia w telewizji. W okresie, gdy Depeche Mode powoli dojrzewał i rozwijał się po zbawiennym odejściu disco-hermafrodyty Vince'a Clarke'a, Martin Gore koncentrował się wyraźnie na tworzeniu muzyki, a sprawę video uważał za mniej istotną. Toteż większość filmików ilustrujących najbardziej znane przeboje Depeche Mode z tego okresu razi infantylnością, monotonią, brakiem wyobraźni i koncepcji. David Gahan nieustannie podryguje jakby go coś swędziało. Robi to z jednakowym "wdziękiem" w każdej scenerii i w każdym utworze (nie wierzę, że nie stać go na nic innego, gdyż o wiele bardziej ruchliwy okazuje się na scenie). Poza tym recepta na clip, w którym muzycy udają, że grają i śpiewają w najmniej ku temu sprzyjających okolicznościach, zawsze wydawała mi się, za przeproszeniem, kretyńska. Trudno jednak winić o to sam zespół. Gdy chłopcy ostatecznie stanęli na własnych nogach i poczuli się pewnie, a także przejęli ścisłą kontrolę nad własną produkcją wideo, poczęli realizować znacznie ciekawsze teledyski (vide Strange z 1988 roku).

Podobnie rzecz się ma z dwiema kasetami koncertowymi - Live In Hamburg i 101. O ile pierwsza stanowi bardzo ciekawy zapis występu, na którym przez 80 minut można posłuchać i pooglądać zespół w akcji, o tyle 101 jest przerażająco męczącym dokumentem, na dodatek poszatkowanym na kawałki: fragmenty występu przeplatane są idiotycznymi wywiadami z amerykańskimi fanami grupy, którzy dostąpili zaszczytu towarzyszenia Depeche Mode w ostatnim odcinku tournée. Wybrani spośród kilkudziesięciu kandydatów, jeździli "wesołym autobusem" w ślad za swoimi idolami. Nie przypuszczam, aby nawet najbardziej zajadłych zwolenników kwartetu interesowały wynurzenia ich amerykańskich kolegów na temat sztuki, muzyki, mody itd., a już tym bardziej pijackie przechwałki.

Podczas gdy podwójny album 101 jest świetnym zbiorem wielu doskonałych i najlepiej znanych utworów Depeche Mode, których słuchać można z dużą satysfakcją - film po prostu irytuje. Chciałoby się pooglądać wspaniałe światła, posłuchać lubianej muzyki, zobaczyć muzyków na scenie i poczuć się niemalże obecnym na sali... Tymczasem widz jest co chwila brutalnie wyrywany z muzycznej idylli i częstowany widokiem rozentuzjazmowanych nastolatków i ich paplaniną. Zapewne uczestnicy niecodziennej wycieczki trzymają swoje egzemplarze kasety 101 na postumentach przykrytych czerwonym suknem - i trudno im się dziwić, gdyż dla nich jest to niepowtarzalna pamiątka. Dla innych jednak na pewno nie. Gdyby krótkie fragmenty rozmów z członkami zespołu, migawki z prób i przebieralni oraz przygotowania do koncertu zebrać na początku lub na końcu filmu 101, stanowiłby interesujące uzupełnienie i wprowadzałby widza w atmosferę panującą za kulisami. Jednak wymieszane z muzyką i scenkami z "wesołego autobusu" i pokoi hotelowych nie mają żadnej większej wartości. Całość trwa prawie dwie godziny i zawiera zaledwie godzinę muzyki. Groza!

Reasumując: warto polecić przede wszystkim Strange - wspaniały, czarno-biały półgodzinny minifilm składający się z pięciu inteligentnie zmontowanych i zrealizowanych clipów (reżyserem całości był Anton Corbijn) oraz Live In Hamburg. Szczególnie ta druga kaseta powinna być bliska sercom uczestników koncertu Depeche Mode na Torwarze w lipcu 1985 roku: zespół prezentował u nas ten sam program.

TOMASZ BEKSIŃSKI



"Magazyn Muzyczny" nr 6 1990






© Marcin Guzik