Prasa o Tomku



Tomasz Beksiński nie żyje

24 grudnia br., w Wigilię Bożego Narodzenia zmarł Tomasz Beksiński. Miał 41 lat.

Tomasz Beksiński był tłumaczem (jego dzieła to m.in. seria Monty Pythona oraz filmy z James'em Bondem) i dziennikarzem muzycznym (programy autorskie w II i III Programie Polskiego Radia, felietony w miesięczniku Tylko Rock).

O Tomaszu Beksińskim pisze nasz redakcyjny kolega Krzysztof Kotowski:

"Tomasza Beksińskiego poznałem tuż przed wydaniem pierwszego numeru miesięcznika "Tylko Rock". Wiesław Królikowski, z którym pracowałem w ówczesnym Radiu Solidarność, powiedział mi któregoś dnia, że z Wiesławem Weissem zakładają nowe pismo i przydałby im się młody dziennikarz taki jak ja. Mogłem na tym tylko skorzystać, ponieważ wchodząc do nowej redakcji co chwila wpadałem na muzyczne, bądź muzyczno-dziennikarskie sławy. Pamiętam jak pewnego dnia w drzwiach pojawił się facet ubrany w czarny płaszcz, czarny kapelusz, czarne buty, koszulę, spodnie, dosłownie wszystko. Szedł pewnym, długim krokiem, robił wrażenie znacznie wyższego, niż był w rzeczywistości. Jak później zauważyłem - niezależnie od pogody, płaszcz miał zwykle rozpięty co sprawiało wrażenie, jakby był długą, oczywiście czarną peleryną.

"Kto to jest?" - spytałem Wieśka Królikowskiego . "Słyszałeś o Tomku Beksińskim?" - odpowiedział szef ruszając do faceta, aby się przywitać. Pamiętam, że sprawiał wrażenie, jakby spadł z księżyca. Wyglądał i zachowywał się zupełnie inaczej niż wszyscy. Nie był typem wylewnego, uśmiechniętego od ucha do ucha kumpla klepiącego wszystkich dookoła po ramieniu. Był jak się wydawało dość tajemniczy, choć od razu złośliwie pomyślałem, że facet pozuje. Nie było łatwo się z nim zaprzyjaźnić, ale był przyjazny dla młodych dziennikarzy. Nie pamiętam z jakiej okazji, ale któregoś dnia zaprosił mnie do domu. Mieszkanie nie było wielkie, ale ponure i jednocześnie niezwykłe. Na ścianach obrazy ojca (aż usiadłem z wrażenia), na drzwiach do jednego z pokojów...klepsydra Tomasza Beksińskiego! Pamiętam, że nie miałem jakoś odwagi zapytać, co chciał przez to powiedzieć...

Beksiński był świetnym dziennikarzem, choć raczej typem empaty , a nie pedanta - "faktowca". Uważam, że nikt przez jeszcze długi czas nie będzie potrafił pisać tak świetnie skonstruowanych dialogów filmowych tłumaczonych z języka angielskiego.

Nie ma sensu powtarzać banałów w stylu "...jak trudno w to uwierzyć..", czy "...jak to się mogło stać...". Ci, którzy znali go dobrze, wiedzieli, że nosił w sobie specyficzny typ smutku. Nikt nie potrafił przekonać go do tego, że zawsze jest jakiś sens."

Marek Molicki



Portal "YoYo" muzyka/wiadomości






© Marcin Guzik